Rzecz o dbaniu o ducha i psychikę
Jest początek kwietnia 2021. Trwa pandemia koronawirusowa. Wszyscy pomału zaczynają świrować.
W zeszłym roku o tej porze pozamykali lasy i nawet nie było jak biegać. Odwołali parkrun. Siedzimy po domach bo wszystko pozamykane. Otwarte tylko kościoły, bo człowiek w tych czasach potrzebuje duchowego wsparcia. Szkoda że nie pomyślano o ludziach, którzy czerpią duchową siłę w inny sposób, tylko z góry założono, że to wystarczy a kościoły są objęte antywirusowym immunitetem, jak wiedźmini na wszystkie choroby łącznie z próchnicą.
Mnie do rozwoju duchowego i równowagi psychicznej potrzeba nieco innych rzeczy.
Z rozrzewnieniem wspominam czasy braku ograniczeń, kiedy każdy dbał o swój duchowy rozwój w sposób, jaki chciał. Mam nadzieję, że kiedyś to wróci i będę mógł się ubogacać tym, czym lubiłem najbardziej, czyli kawą w dobrym towarzystwie. A w sumie to nawet i bez niego było super. Wystarczyła kawiarnia, knajpeczka i powoli sączone moje ukochane espresso. (NIE EKSPRESO DO KURWY NĘDZY!). Jestem skazany na picie w domu lub po znajomych, którzy mimo że robią ją chyba najlepszą w mieście, to podziemnej knajpy tylko dla zaufanych raczej nie otworzą. A co jest otwarte z miejsc wsparcia duchowego?
Kościoły!
I tak ostatnio w połowie porannej kawy spłynęło na mnie objawienie, oświecenie, renesans, rezonans, wszystkonaraz.
Powinien powstać Kościół Porannego Espresso.
Jako miejsce kultu religijnego pozostałby otwarty, oczywiście z zachowaniem wymogów dystansu społecznego. Stoliki w odpowiednich odległościach, po każdym spożywczym misterium odpowiednio dezynfekowane, główny celebrant oddzielony ladą z ciastkami idt. Jasną sprawą jest, że zaraz utworzyły by się odłamy wiernych wolących np Cappuccino. Nic nie stoi na przeszkodzie! Powstawałyby świątynie, np umiarkowani zbieraliby się pod wezwaniem np Caramel Macchiato, Caffe Latte, Americano, Frappuccino, ortodoksi wybierali by Espresso Doppio czy Ristretto. Dla poszukujących swojej ścieżki były by Irish Coffee, Barraquito, Frappe. Dla każdego znalazłoby się miejsce! Nie wiem tylko co z wyznawcami Fusiary z Dolewką w Szklance z Koszyczkiem, z nimi mam zagwozdkę. Jeśli są jacyś inni wspierający się duchowo w podobny do mnie sposób, to super. Razem raźniej. Przetrwamy pandemię przyjmując komunię z porcelanowej filiżanki a nie z ręki gościa, który nie wiadomo gdzie ją wcześniej trzymał.
Może trzeba wziąć przykład z Kościoła Latającego Potwora Spaghetti?
Z drugiej strony jedzenie po knajpach również mnie duchowo umacnia i pozytywnie nastraja. Że też nikt nie wpadł wcześniej na ten pomysł. Kościól Pizzy Peppreroni w Stylu Neapolitańskim? Wstępuje już dziś
Siju nie wiem kiedy.
#facetzodzysku