THE ONE HUNDRED

Dzień dobry, dzień dobry, witajcie , witajcie!

Pierwsza setka

No dobra, dałem sobie czas na sklecenie czegoś, to klecę. Jeśli to czytacie, to pewnie chciało Wam się kliknąć w link. Tak naprawdę to jest niedziela, 17:23 a ja jestem w czarnej i głębokiej z pisaniem. Trudno, tym razem się nie wymigam.

17 listopada 2018 popełniłem wpis na temat mojego udziału w parkrunie. Dodam, że był to pierwszy start, na który zostałem omalże siłą zawleczony, bo strasznie nie miałem ochoty. Od tego dnia co tydzień (z nielicznymi przypadkami) wrzucam swoje grafomańskie i mizerne wypociny na mojego facebooka i czasem na instagrama.

Po jaką cholerę to robię?

Robię to dla siebie. Wspominałem niejednokrotnie, że gdybym tego nie robił (w sensie pisał), to pewnie nie robiłbym nic. Po prostu co tydzień kręcę bat na własną dupę, którą staram się ruszyć z miejsca. I wiecie co? Działa! Każdego motywuje co innego. Mnie wizja braku tematu do postu wykurza z domu, najczęściej na trasę biegową. Nie jestem pisarzem science fiction, nie jestem pisarzem jakimkolwiek. Opowiadam o tym, co mnie otacza lub czego doświadczam. Nie zmyślam, chociaż kilka osób dało się kiedyś nabrać fikcyjną książkę. A może wcale nie była fikcyjna 🤔. Ale jest mi z tym dobrze a nawet coraz lepiej. Taki rodzaj motywacji działa na mnie lepiej niż potrzeba ścigania się z kimś lub czymś o cośtam. Jeśli już, to ścigam się tylko ze sobą samym.
Tyle wyjaśnień w dużym skrócie, głównie dla kogoś, kto czyta od niedawna.

100 wpisów.

100 wpisów zajęło mi ponad dwa lata. To kawał czasu. Tak wiele rzeczy się wydarzyło, że sam nie pamiętam wszystkich i podglądam sobie na facebooku. Tak wiele osób spotkałem i poznałem – niektórych tylko wirtualnie ;-), bo są z tak egzotycznych miejsc ja Zanzibar czy Toruń. W ciągu tych 100 wpisów zrobiłem różne rzeczy, do których zawsze mnie ciągnęło, jak np żeglarstwo jak i takie, o których w życiu bym nie pomyślał.

Te dwa lata z hakiem, to super czas, który pokazał mi, że zawsze jest szansa coś zmienić. A jak zmieniać, to najlepiej zacząć od siebie. I po prostu to robić i nie przestawać, stąd #robaniepierdol. Jak się mówi A, to trzeba też B. I cały alfabet do końca. Nie powiem, zdarza mi się odkładać czasem coś na pojutrze – jestem Anonimowym Królem Prokrastynacji. Leczę się z tego, a terapia działa i sam nie poznaję siebie sprzed dwóch np. lat. Do tego otaczają mnie fajni, życzliwi ludzie, na których zawsze mogę liczyć a oni na mnie. Nie sposób wszystkich wymienić, więc się powstrzymam. Każdy będzie wiedział, że pisze o nim. I każdy z nich jest współautorem wszystkich moich postów i każdemu z osobna coś zawdzięczam.

Dlaczego właśnie tutaj?

Tak dla draki 😉
Trzeba czasem coś namieszać, coś zmienić, postawić na głowie. To dla mnie też test. Stawiam blogi różnym ludziom, wiem jak to wygląda od mojej strony. Teraz muszę poznać tę drugą. Czy wytrwam i będę to rozwijał? Nie wiem. Ale na pewno wyciągnę naukę i odpowiednie wnioski, bo najlepiej uczyć się przez praktykę. Poza tym myślałem o tej formie już jakiś czas. Pożyjemy zobaczymy. Nie dam gwarancji, że co tydzień coś tu wpadnie, ale jak wpadnie, to się dowiecie. Wydaje mi się, że to lepsze miejsce na formowanie myśli niż media społecznościowe.

Tutaj nie mam ograniczeń. I przyznam, że trochę tego braku się boję 😉

A na koniec moje pierwsze oficjalne zdjęcie z parkrunu.